Moje podejście do życia wymaga, aby wszystko było względnie zorganizowane i uporządkowane, co przekładam również na moją pracę. Jest jednak wiele stylów pracy i niektórzy wolą kierować się innymi wartościami. Są osoby, które stawiają siebie ponad wszystko – zespół, projekt, produkt, procesy… Ale to nie dla mnie. Osobiście zawsze moim celem była płynność procesów, komfort i rozwój. Zarówno mój, jak i ludzi, z którymi mam na co dzień do czynienia. „Cokolwiek robisz, rób to na całego”, jak to kiedyś powiedział Jason Statham.
Patrząc wstecz, za każdym razem zaczynając pracę w jakiejkolwiek firmie, chciałem zostać tam na dłużej. Nigdy nie oceniam niczego pochopnie. Moim zdaniem, osiedlenie się, zaaklimatyzowanie i zrozumienie procesów jest kluczowe, aby potem mądrze organizować pracę w zespole. W przeciwnym razie częste zmiany pozbawiają nas szansy na cieszenie się wynikami dobrze ugruntowanych procesów. Wielokrotnie otaczały mnie osoby bardziej zainteresowane własnym rozwojem niż sukcesem produktu, a z mojej perspektywy powinno się do obu tych rzeczy podchodzić z równym zaangażowaniem.
Gdy zaczynałem pracę jako lider zespołu, dostrzegłem, że zarządzać można dwojako: albo wykazać swoją „wyższość” posiadając wiedzę większą niż inni (co w dzisiejszych czasach jest bardzo trudne – specjaliści, nawet Ci na niższych stanowiskach są wszechstronni, wykształceni i mają ogromną pasję do pracy), albo – co moim zdaniem jest dużo lepszym rozwiązaniem – stworzyć sprzyjające, otwarte środowisko, w którym ludzie doceniają Cię za Twoje wsparcie. Dzięki temu drugiemu rozwiązaniu zawsze czuć, że twoja praca przynosi korzyści nie tylko Tobie, ale też innym członkom zespołu. Załóżmy, że dwóch pracowników pracuje nad tym samym zadaniem. Z mojego punktu widzenia logiczne jest podzielenie zadania według umiejętności i predyspozycji obu osób, co pozwoli na szybsze zakończenie zadania i obopólne zadowolenie. Podsumowując, od samego początku czułem, że właśnie tak chciałbym zarządzać swoim zespołem.